poniedziałek, 6 marca 2017

Kradzież na Bahamach

Nie... nie okradli mnie na Bahamach, więc ci, którzy szukali sensacji, mogą skończyć już czytać ten post.


Niestety, publikowanie zdjęć czy postów na różnego typu portalach społecznościowych nie zawsze spotyka się z sympatią odbiorcy.
Nie zdawałam sobie z tego sprawy, aż do dzisiaj.
Ludzie! Żadne moje wakacje - te mniejsze, czy te większe - te po Polsce, po Europie czy po USA- to nie jest coś co mi się przytrafiło jak ślepej kurze ziarno.
To nie jest tak, że podróżuję z kimś, kto mi za to płaci, nie mam sponsorów (jak niektórzy sugerowali), nie kradnę pieniędzy, nie obrabiam banków!
Na wszystko zapracowałam (a uwierzcie, że z pensji au pair nie jest to łatwe) i nic fuksem mi się nie przytrafia.
Nigdy nie ukrywałam, że przyjechałam do USA jako au pair i że jest to program dostępny dla prawie wszystkich chcących.
Jedyne, co kradnę (prawie każdego dnia, a w szczególności na Bahamach) to uśmiechy ludzi, piękno krajobrazu, bogactwo kultur, języków i religii, rozmowy z innymi, poznawanie nowego.
Tak - jestem złodziejem :) Zabieram cząstkę tego i zostawiam dla siebie, żebym mogła się uczyć.
Tak było i tym razem. Dwa dni spędziłam w Orlando (Disney world & Universal studios), 5 dni na rejsie po Miami, Bahamach, Key West i 2 dni leżałam plackiem na plaży w Miami.
Niesamowite było to, co zobaczyłam i przeżyłam. Serio, nawet nie zamierzam tego opisywać, bo żadne moje opowiadania ani nawet zdjęcia, nigdy nie odzwierciedlą tego, co zobaczyłam.
Wrzucam kilka z nich, które kompletnie nijak mają się do tego, co widziałam na własne oczy.
Może niektórzy uśmiechną się i zaczerpną trochę egzotyki i posmaku podróży, a niektórzy pozostaną w sferze domniemywania i zazdrości  :)
Wszystkich pozdrawiam!! :)))














wtorek, 7 lutego 2017

Krótki i smutny post!



Trochę nie mogę uwierzyć, że 4 miesiące zostały mi do wylotu do Polski, że znam już datę przylotu!
Żyjąc tu z dnia na dzień, nie zdaję sobie sprawy jak wiele się wydarzyło przez ten czas, ilu ludzi poznałam, ile rozmów przeprowadziłam, ile miast zwiedziłam, ile razy śmiałam się w głos i ile razy płakałam. Chyba mogę śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy tak wiele nie wydarzyło się w tak krótkim czasie. Zdjęcia, filmiki i wspomnienia przypominają jak dużo tego było! Na co dzień, nie myślę kompletnie o tym - żyję pracą i codziennymi sprawami (P.S. jak wrócę do Polski, zrobię ekstra filmik z całego pobytu w USA!).

Dziwne to uczucie, gdy z jednej strony cieszę się na myśl o moich kolejnych podróżach (i to jakich!!!! :)), o travel month, o pozostałych miesiącach które mi tu zostały, o wylocie do Polski, o spotkaniu z rodziną i znajomymi, a z drugiej strony jest mi niesamowicie przykro na myśl, że muszę zostawić moje dzieci, że ktoś inny teraz będzie się nimi zajmował, że ktoś inny będzie je odbierał ze szkoły, czytał im i przytulał.
I pomimo tego, że część mnie należy do Polski, to druga część zawsze pozostanie w USA, w Waszyngtonie DC, w tej rodzinie!



wtorek, 3 stycznia 2017

2k17


I even can't say how much I got in year 2016!
I'm thankful for all I did and for all I got.
I'm thankful for being in USA, for learning much more about me, people and world, for trying to live my real life, for keeping a distance from things I left in my home country and so on...
I do not have any special wishes for 2k17. I know it's gonna be amazing - like every single year of my life. I'm not gonna make any big plan, 'cause I've learned that the best things come to me spontaneously and when I'm not well-prepared and don't expect them.
And like everybody, I have my hopes, dreams and wishes, but I'm not gonna spend my time making TO-DO  list. It just doesn't work in my case :))
Lot's of things happened and lot's of in front of me.
I just believe that God is good! :)

Happy New Year!